Kleszcze i inne paskudztwa
Moderator: Wroc_Luna
- ania3miasto
- super leomaniak
- Posty: 2129
- Rejestracja: 2008-02-10, 13:06
- Lokalizacja: Gdynia
Mieszkamy na Pomorzu, wiec ilość kleszczy jest dzięki opatrzności mniejsza Yack dzięki Muszę napisać sprostowanie.
Mam taką kocicę aktualnie na rekonwalescencji z Abiśką (nieszczęście musikoniecznie występować parami) jest wychodząca i jak na towskazuje ilość autostopowiczów jej futerka wskazuje lubi zarośniete kryjówki. Dotychczas żaden preparat tek kociej osobistości nie uchronił przed kleszczami. Jeśli ten to zrobi pochylę czoło. Ale to będzie miało ewentualnie miejsce najbliżej za jakieś 30 dni A propo ran, mam życzenie. Chciałabym żeby na psie goiło się tak jak na kocie
Mam taką kocicę aktualnie na rekonwalescencji z Abiśką (nieszczęście musikoniecznie występować parami) jest wychodząca i jak na towskazuje ilość autostopowiczów jej futerka wskazuje lubi zarośniete kryjówki. Dotychczas żaden preparat tek kociej osobistości nie uchronił przed kleszczami. Jeśli ten to zrobi pochylę czoło. Ale to będzie miało ewentualnie miejsce najbliżej za jakieś 30 dni A propo ran, mam życzenie. Chciałabym żeby na psie goiło się tak jak na kocie
-
- super leomaniak
- Posty: 1096
- Rejestracja: 2008-07-04, 21:32
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Pan W mówił że już rok temu były przypadki czegośtam w Wlkp więc nie jest już chyba tak dobrze. Jakąś godzine temu do niego dzwoniłem i o 8 rano stawiamy się na wizycie bo cośtam sam wyciągnąłem ale jednego ma jakiegoś strupka i nie wiem czy to sam ktoregos wydrapał czy to moze coś innego. Ale jak Bidżej nadal będzie łapał niechciane zwierzątka to w końcu przyjdzie taki dzień że ogolę go na łyso
Ostatnio zmieniony 2011-05-31, 22:49 przez yack, łącznie zmieniany 1 raz.
No pytałem i mówił ze były przypadki babeszjozy w wlkp ale nie u niego. Ale mówił że jest jakaś szczepionka na to. Tak czy owak kleszcza którego ja wolałem nie ruszać wet wyjał bez problemu ale chyba ograniczę psu kąpiele w jeziorach i innych stawach bo moze to zmyło z niego srodek antykleszczowy. Mam nadzieję że więcej żyjątek nie będzie przygarniał
Nie ma co panikować. Gdyby (tfu, tfu...) jakieś choróbsko odkleszczowe dopadło Bidżeja, na pewno to w porę zauważysz i wyleczysz z pomocą pana W. więc nie ograniczaj chłopakowi przyjemności. Dwa miesiące temu przeżywałam zdalnie wraz z właścicielami dramat walki o życie córki arweny - źle leczonej na babeszję - w zasadzie nie leczonej praktycznie wcale przez weta (nie będę komentować podejścia tego pana) skończyło się na transfuzji krwi w piątej dobie od podejrzenia babeszjozy (imizol został zbyt późno podany i nie otrzymywała żadnych środków na płukanie nerek)... przeżyła, jak dla mnie cudem, potem zadziałali już inni weci z SGGW i psina ma się dobrze już po kilku dniach leczenia wyniki krwi były w porządku.
Sądzę, że te przypadki babeszjozy w Wielkopolsce to raczej chyba od importowanych kleszczy na żywicielach.
Sądzę, że te przypadki babeszjozy w Wielkopolsce to raczej chyba od importowanych kleszczy na żywicielach.
zgłaszam się jako ów właściciel..
mnie niestety panika nie przeszła. Od tamtej pory zabezpieczam Thulkę podwójnie-fiprexem co 4tygodnie i obrożą Kiltix plus przegląd futrzyska przynajmniej raz dziennie oraz systematyczne wyrywanie pierza wszystko w nadziei, że powtórka z rozrywki nie nastąpi..
ale ja na Kurpsiach mieszkam, a tu ponoć stolica...kleszczorów
mnie niestety panika nie przeszła. Od tamtej pory zabezpieczam Thulkę podwójnie-fiprexem co 4tygodnie i obrożą Kiltix plus przegląd futrzyska przynajmniej raz dziennie oraz systematyczne wyrywanie pierza wszystko w nadziei, że powtórka z rozrywki nie nastąpi..
ale ja na Kurpsiach mieszkam, a tu ponoć stolica...kleszczorów
Jasne, że obserwować i oglądać psa trzeba - też tak robię, ale już przestałam panikować, odkąd Abysia dwa tygodnie po porodzie, cesarce i trzech poprawkach przepukliny wynikłej z zapalenia otrzewnej, po tym jak już nie wstawała przez babeszjozę żyje do dziś i w tym miesiącu skończy 8 lat . Gdyby Thula została natychmiast po rozpoznaniu leczona, jak należy - po dwóch dobach byłoby już po chorobie, a kilka godzin po pierwszej kroplówce wróciłaby jej wola życia. Zdrowe psy tak szybko nie umierają z powodu tego pierwotniaka - nie w ciągu kilku godzin. Oczywiście działać trzeba natychmiast, gdy tylko pies wyda się osowiały, straci apetyt... itp - wówczas biegiem na badanie krwi, a jeśli nie można sprawdzić krwi w kierunku babeszjozy, lepiej podać imizol w "ciemno" + środki osłaniające nerki i wątrobę.
Zmierzam do tego, żeby nie ograniczać psu przyjemności kąpania w wodzie po ty , by się środki zabezpieczające przed kleszczami nie spłukały zwłaszcza, że środek do polewania psa wnika przez skórę do organizmu, a stamtąd nie można go wypłukać kąpielą.
Zmierzam do tego, żeby nie ograniczać psu przyjemności kąpania w wodzie po ty , by się środki zabezpieczające przed kleszczami nie spłukały zwłaszcza, że środek do polewania psa wnika przez skórę do organizmu, a stamtąd nie można go wypłukać kąpielą.
Witajcie.stosuje u mojej Frontline w spray'u. dwa pierwsze zabiegi jakoś zniosła,kolejne raczej żle, a teraz to już lekka makabra: chowa się, ucieka,chowa łapki, ogonek, do psikania prawie że zostaje łeb i korpusik. Ja w rękawiczkach, psikam i wcieram, Tomek trzyma Esię. próbowaliśmy w parku: nic z tego, suczka rzuca się na ziemię i tarza i ściera preparat.. w domu: śmierdzi ale przynajmniej tarza się na materacyku. jest jakiś sposób na to, aby pies stał (??) w miarę spokojnie??? Macie takie problemy?
No i druga sprawa: preparat. mimo psikania i tak znalazłam kleszcza. może łatwiejsze i lepsze będzie Frontline lub Advantix w kroplach?? o obrożach czytałam z Waszych wpisów.
No i druga sprawa: preparat. mimo psikania i tak znalazłam kleszcza. może łatwiejsze i lepsze będzie Frontline lub Advantix w kroplach?? o obrożach czytałam z Waszych wpisów.
Ostatnio zmieniony 2011-08-28, 18:23 przez Echinacea, łącznie zmieniany 1 raz.
Magda i Esia
Ja zakraplam fronline spot on ,wieczorem przed spaniem ( mam wtedy pewność, że moja Ania nie zaaplikuje sobie również kropli) i psy najczęściej wypuszczam dopiero rano.Dodatkowo jak zakroplę to wysyłam SMS i mam przypomnienie jak zbliża sie termin kolejnego zakraplania. Formy spray-u moje nie lubią ( mam taki do rozczesywania kołtunów) ale też nie uciekają .Oprócz tego noszą obroże owadobójcze. Pozdrawiam Małgorzata
"Nie trać głowy, gdy wszyscy wokół stracili swoje..." Kipling