Musze przyznac, że przy tych łobuzach mamy pełne ręce roboty...zawsze znajdą czas i chęci żeby cos zmajstrować 
Balou jakby przy tym małym kmiocie zdziecinnial i tylko mu psoty w głowie i zabawy 
Po poszczepiennej kwarantannie mogliśmy już brać Łandziutka ze soba na spacery w pole
oczywiście trzeba było zaliczyć tarzanko
i chwilke odpocząć
poprzytulać się
niestety maluszek nie dawał rady doganiać Baloutka i cały czas zostawał w tyle...zaczekaj na mnie
. Byliśmy też nad zalewem, gdzie Baloutek ćwiczył swoje umiejętności pływackie
i brodzenie w wodzie
Łandzio nie chciał brudzić swojego futerka, więc tylko zmoczył łapki
Baloutkowi wody nigdy dość, więc po powroci do domku wychłepta
całą michę wody i zaliczył swój mini-basenik
patrzył tylko żeby mały mu się nie wtrynił do wody
nawet wołanie na obiad nie wyciągnęło go z wody
...nie ma mowy, nie wyjdę-
W końcu wrócił do domku, żeby się osuszyć i coś zjeść. Na deser była marchewka
a potem odpoczynek
oglądanie telewizora
i pieszczotki
. Jako starszy brat bawię się czasem z maluchem
ale wolę mieć zabawki tylko dla siebie
prace domowe tez nie są mi obce, mam nawet swojego pomocnika
A Łandzio jest cały czas slodką kuleczką 
i ku naszemu zdziwieniu Balou miał towarzystwo nie tylko na lądzie 
maluch okazał sie świetnym pływakiem 
Balou zachęcał go do zabaw w wodzie 
Napstrykaliśmy im duuuużo zdjęć, ale aparat mamy zbyt wolny dla łobuziaków i wiekszość jest niestety zamazana. Kilka w miare widocznych 
harce w wodzie 
i na lądzie 
szalony Baloutek 
Mordziak 
Ubłoconego Łandulca po powrocie do domu czekało płukanie 
....nie był tym zachwycony
Widac, że chłopakowi towarzystwa brakowało 