Straszne! Otruto młodą suke leosia!
Moderator: Wroc_Luna
Straszne! Otruto młodą suke leosia!
Pare miesięcy temu pisałam o śmierci Nimfy - dziś wiadomo, że nie była ona spowodowana upałami - Nimfa została otruta, tak jak jej młoda poprzedniczka (sunia z Lwiej Doliny) oraz jej następczyni - bardzo młodziutka sunia, miotowa siostra mojej Zirmy!!! :((( Objawy za każdym razem były identyczne, tylko ze względu na okoliczności (pierwsza sunia po operacji, druga w okresie opałów) do tej pory nikt nie miał pewności... teraz wyszło na jaw... Oby udało się złapać i ukarać sprawcę, jest to prawdopodobnie ktoś z bliskiego otoczenia właścicieli, gdyż jak widać sytuacja się powratrza! Biedna siostra Zirmy... miała 11 miesięcy....
www.tybetkowo.pl.tl
Spaniele tybetańskie & Handling
Spaniele tybetańskie & Handling
- ania3miasto
- super leomaniak
- Posty: 2129
- Rejestracja: 2008-02-10, 13:06
- Lokalizacja: Gdynia
Szkoda piesków
Może coś trującego jest na terenie, po którym biegały kolejne pieski i co uznawały za jadalne... To może być roślina sama z siebie trująca, albo roślina spryskana pestycydem, może być trutka na myszy...
Jedyny sposób to nauczyć psa nie podejmowania pokarmów z ziemi i od obcych i pilnowanie na każdym kroku dopóki się tego nie nauczy
Może coś trującego jest na terenie, po którym biegały kolejne pieski i co uznawały za jadalne... To może być roślina sama z siebie trująca, albo roślina spryskana pestycydem, może być trutka na myszy...
Jedyny sposób to nauczyć psa nie podejmowania pokarmów z ziemi i od obcych i pilnowanie na każdym kroku dopóki się tego nie nauczy
Pozdrawiam ;)
Krety, slimaki i trujące roślinki w zimie? Nie sądze... Jest podejrzenie, ale póki to nic pewnego, nie można nic pohopnie pisać bez dowodów Niestety to pozostanie tylko przestrogą Ale to nie może być przypadek
www.tybetkowo.pl.tl
Spaniele tybetańskie & Handling
Spaniele tybetańskie & Handling
- gingerheaven
- super leomaniak
- Posty: 6616
- Rejestracja: 2007-11-15, 22:57
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
No właśnie... z Panem sąsiadem jednym od lat wojny się toczą o psy.... ale dowodów brak jako takich....
www.tybetkowo.pl.tl
Spaniele tybetańskie & Handling
Spaniele tybetańskie & Handling
- gingerheaven
- super leomaniak
- Posty: 6616
- Rejestracja: 2007-11-15, 22:57
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
:-(
bardzo współczujemy
Niektórzy ludzie są wstrętni...u nas na osiedlu już nie jeden psiak został otruty Ludzie rozrzucają kości posypane jakimś świństwem, możliwe, że trucizną na szczury...wychodząc na spacer do parku trzeba mieć oczy dookoła głowy żeby psiaczek czegoś nie zjadł
Niektórzy ludzie są wstrętni...u nas na osiedlu już nie jeden psiak został otruty Ludzie rozrzucają kości posypane jakimś świństwem, możliwe, że trucizną na szczury...wychodząc na spacer do parku trzeba mieć oczy dookoła głowy żeby psiaczek czegoś nie zjadł
Ela,Waldi,Balou Psia Psota,Boba i Łando Pałucki Przejar
W zamierzchłych czasach gdy byłem jeszcze kawalerem - wtedy to jeszcze dinozaury i tygrysy szablozębne po ulicach latały - było włamanie do mojego rodzinnego domu. Wtedy mieszkałem tam sam ze starzejącą się lękliwą Matką. Przypadkiem 4 dni później nastała w naszym domu zamówiona wcześniej bernardynka. Mama nakazała mi wychować ją na "groźnego psa" i "nieaztruwalnego"... Za pomocą kilku moich kolegów, którzy przechodząc koło mojego płotu wydawali zawsze różne prowokacyjne dźwięki oraz wykonywali przedziwne podskoki, nauczyliśmy ją szczekać na wszystkich przechodniów... To i tak sukces, jak na wyrośnięte szczenię tak spokojnej rasy. Mieliśmy więc już "groźnego" psa! A tak naprawdę to ona miała gołębie serce...
Teraz przyszła pora na wyszkolenie "niezatruwalności". Od samego początku ci sami koledzy karmili ja przez płot napyszniejszymi przysmakami nafaszerowanymi suszoną ostrą papryką, takie same "przysmaki" rozrzucaliśmy po ogrodzie, układaliśmy na brzegach stołów, a nawet ja jej sam z ręki podawałem... Po dwóch miesiącach nauczyła się do końca swojego życia, że jedzenie, nagrody i przysmaki są "bezpieczne" tylko z miski. Nie istniała już żadna siła, która by ją zmusiła do podjęcia "podrzutka", choćby nie wiem jak był smaczny...
Teraz przyszła pora na wyszkolenie "niezatruwalności". Od samego początku ci sami koledzy karmili ja przez płot napyszniejszymi przysmakami nafaszerowanymi suszoną ostrą papryką, takie same "przysmaki" rozrzucaliśmy po ogrodzie, układaliśmy na brzegach stołów, a nawet ja jej sam z ręki podawałem... Po dwóch miesiącach nauczyła się do końca swojego życia, że jedzenie, nagrody i przysmaki są "bezpieczne" tylko z miski. Nie istniała już żadna siła, która by ją zmusiła do podjęcia "podrzutka", choćby nie wiem jak był smaczny...
embe pisze:W zamierzchłych czasach gdy byłem jeszcze kawalerem - wtedy to jeszcze dinozaury i tygrysy szablozębne po ulicach latały - było włamanie do mojego rodzinnego domu. Wtedy mieszkałem tam sam ze starzejącą się lękliwą Matką. Przypadkiem 4 dni później nastała w naszym domu zamówiona wcześniej bernardynka. Mama nakazała mi wychować ją na "groźnego psa" i "nieaztruwalnego"... Za pomocą kilku moich kolegów, którzy przechodząc koło mojego płotu wydawali zawsze różne prowokacyjne dźwięki oraz wykonywali przedziwne podskoki, nauczyliśmy ją szczekać na wszystkich przechodniów... To i tak sukces, jak na wyrośnięte szczenię tak spokojnej rasy. Mieliśmy więc już "groźnego" psa! A tak naprawdę to ona miała gołębie serce...
Teraz przyszła pora na wyszkolenie "niezatruwalności". Od samego początku ci sami koledzy karmili ja przez płot napyszniejszymi przysmakami nafaszerowanymi suszoną ostrą papryką, takie same "przysmaki" rozrzucaliśmy po ogrodzie, układaliśmy na brzegach stołów, a nawet ja jej sam z ręki podawałem... Po dwóch miesiącach nauczyła się do końca swojego życia, że jedzenie, nagrody i przysmaki są "bezpieczne" tylko z miski. Nie istniała już żadna siła, która by ją zmusiła do podjęcia "podrzutka", choćby nie wiem jak był smaczny...
Dziękuję za radę. Będę starała się ją zastosować, a na marginesie masz super poczucie humoru i świetny sposób pisania!!!!!!!!!
Pati