Do YACKA
Moderator: Wroc_Luna
No niby tak ale większy to pewnie więcej sprzątania po nim. Ja mam mały zgryz bo:
[teraz długa historia]
mam wspólny dom z moją mamą, podzielony i wogóle ale jednak wspólny, a co za tym idzie - wspólną działkę. I pare dni temu moja mama będąc u manikirzystki miała taką akcję że jakaś kobieta przyleciała żeby coś zrobić z jednym szczeniakiem bo jakiśtam facet jest pijany i chce go udusić i wogóle. No i ona go zabrała i sobie go ma. Piechol w sumie fajny, po mału się oswaja ale jest dosyc tchorzliwy (chyba mu sie nieraz dostało). To jakiś kundel ale taki mały, wielkościowo coś między beaglem a sarenką (kurcze nie pamietam jak sie rasa sarenek nazywa).W kazdym razie ma to cos wg weteryniarza jakis 2-3 miesiace. No i boję się że jak będę miał leosia to sie nie polubią. I teraz pytanie : czy jeśli tego małego cosia się wykastruje (niby duzo ludzi mowi ze itak sie powinno bo to kundel, ja jako facet wole o tym nie myslec za dużo no ale pewnie bedzie trzeba go ciachnąć) to jest szansa że nie beda ze sobą walczyc jesli sie gdzies spotkają ? Bo niby tamten to jakistaki kanapowiec ale jednak czasem musi sie przewietrzyc na ogrodku. Kiedys mialem dwa psy razem i jedynie czasem na siebie powarczaly ale tylko przy misce ale byly podobne wzrostem, tutaj boję się że gdyby coś to ten mały moglby na tym zle wyjsc. Co sądzicie ? Sorry że się rozpisałem ale niespodziewana sytuacja i niewiem co dalej
[teraz długa historia]
mam wspólny dom z moją mamą, podzielony i wogóle ale jednak wspólny, a co za tym idzie - wspólną działkę. I pare dni temu moja mama będąc u manikirzystki miała taką akcję że jakaś kobieta przyleciała żeby coś zrobić z jednym szczeniakiem bo jakiśtam facet jest pijany i chce go udusić i wogóle. No i ona go zabrała i sobie go ma. Piechol w sumie fajny, po mału się oswaja ale jest dosyc tchorzliwy (chyba mu sie nieraz dostało). To jakiś kundel ale taki mały, wielkościowo coś między beaglem a sarenką (kurcze nie pamietam jak sie rasa sarenek nazywa).W kazdym razie ma to cos wg weteryniarza jakis 2-3 miesiace. No i boję się że jak będę miał leosia to sie nie polubią. I teraz pytanie : czy jeśli tego małego cosia się wykastruje (niby duzo ludzi mowi ze itak sie powinno bo to kundel, ja jako facet wole o tym nie myslec za dużo no ale pewnie bedzie trzeba go ciachnąć) to jest szansa że nie beda ze sobą walczyc jesli sie gdzies spotkają ? Bo niby tamten to jakistaki kanapowiec ale jednak czasem musi sie przewietrzyc na ogrodku. Kiedys mialem dwa psy razem i jedynie czasem na siebie powarczaly ale tylko przy misce ale byly podobne wzrostem, tutaj boję się że gdyby coś to ten mały moglby na tym zle wyjsc. Co sądzicie ? Sorry że się rozpisałem ale niespodziewana sytuacja i niewiem co dalej
Ja nie wiem jaki charakter ma tamnetn pies i jak reaguje w obliczu zagrożenia - agresją czy ucieczką - ale jedno wiem - leonberger pierwszy nie zaatakuje.
www.tybetkowo.pl.tl
Spaniele tybetańskie & Handling
Spaniele tybetańskie & Handling
Myslę ze jesli psiaki się razem wychowaja to nie będzie problemu i wątpie zeby leon potraktował maluczkiego jako prawdziwego rywala...w koncu to sarenka ,mój biega z kotami po podwórku i czasami przygniecie je łapą,usczypnie w zadek,ale na szczescie nie ma ofiar...leony to madre stworzenia
a kundelka wykastrujcie...
a kundelka wykastrujcie...
- gingerheaven
- super leomaniak
- Posty: 6616
- Rejestracja: 2007-11-15, 22:57
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
mysle ze jesli wychowaja sie od malego razem a maly nie bedzie mial zapedow dominacyjnych i duzy tez nie mocno to bedzie ok -leony samce sa terytorialne,moj baloo niestety wykastrowanego drugiego zupelnie pognebil i byly ogromne problemy-ale baloo przybyl dorosly a i wykastrowany aniolkiem nie jest i obydwa chcialy rzadzic .Wiec to kwestia samych psow -znam hodowle gdzie mieszka kilka smamcow i nie ma zadnych walk nawet podczas cieczek -leony to nie sa jakies bestie .Jesli maly beaglosarenka(ta sarenka to chyba pinczer miniaturowy) nie bedzie staral sie byc wyzej w pozycji od duzego rudego to powinno byc ok
[you] zycze Ci milego dnia:)))
-
- super leomaniak
- Posty: 1096
- Rejestracja: 2008-07-04, 21:32
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
No to fajnie że jest szansa że będzie ok. Tylko właśnie niewiem czy lepiej tego małego kastrować czy nie. Wiem że sie powinno ale on nie będzie latał samopas po całej wsi wiec bardziej mi zalezy na tym zeby miedzy piecholami był zdrowy uklad a nie ze beda sie o cos zrec albo leon bedzie sie smial z tamtego ze ciota i wogole a tamten bedzie sie wkurzał Pożyjemy zobaczymy, najwyzej bede musial popracowac z panem szkoleniowcem. A czy ten maly bedzie chcial dominowac ? Narazie niewiadomo, on jest taki ze jak sie podejdzie to chce sie bawic, poszczekuje, powarkuje ale tak dla zabawy i zniza sie przy tym i ogon pod siebie wiec z jednej strony szuka rozrywki a z drugiej ma jakies obawy. Naszą kocurwę tez raz pogonił ale do momentu az ta na niego syknela i wiecej do niej nie podszedl
Dobra, czas pokaże, znowu sie rozpisałem więc już nie będę Was męczył. Narazie
Dobra, czas pokaże, znowu sie rozpisałem więc już nie będę Was męczył. Narazie
Taką oto właśnie panienkę paro kilową wprowadziłam jakiś czas temu w stado leonów onka i lenobodobnych nie ma żadnych problemów
Jak Coco była malutka też nie było żadnych problemów
Mam jeszcze gdzieś zdjęcia z yorkiem ogólnie moje psy szanują małe i pozwalają im na wiele . Aż nieraz sobie myślę że one je tak traktują bo myślą że one są już poszkodowane tym że są takie małe od małego często bawią się szit-zu i on wsumie ma najwięcej do powiedzenia w całym stadzie
O! TU MASZ RACJĘ!!!! Ja zawsze jestem chętny do opowiadania o urokach MOLOSÓW, szczególnie leonbergerów i nowofundlandów; z wszystkimi ich zaletami i wadami... Tym bardziej, że po 18oo zawsze mam czas wolny na spacery i opowieści... McDzik - choć jeszcze nie ma leosia - aktywnie uczestniczy w naszym forum; tam Jej chętnie udzielamy wielu rad i dzielimy się naszymi poglądami, a także korzystamy z Jej zdolności. Natomiast YACK zadeklarował tylko chęć posiadania leonbergera i na tym się zatrzymał. Założenie tego tematu i zaproszenie na piknik w Puszczykowie było zwykłą moją prowokacją wobec YACKa, aby się zdecydowanie zdeklarował!Khaira pisze:Leon wymaga tyle samo pracy, co każdy inny pies. Ja podejrzewam, że Embe ma bardziej szatański plan: pojedziesz, zobaczysz Ramzia, zakochasz się po uszy (bo inaczej się nie da) i już nigdy nie pomyslisz o żadnej innej rasie
Tu coś opowiem: Gdy w naszym domu nastała westie, nieodżałowany nasz nowofundland miał 2 lata... Ten, kto nie miał w życiu west highland west teriera, ten nie wie co to znaczy czupurność i absolutnie całkowity brak lęku przed czymkolwiek! W maciupkim ciałku tkwi absolutna i niczym nie skrępowana odwaga, granicząca wręcz chwilami z desperacją!!! Nie ma siły na świecie, która zatrzymałaby westie w zakresie dominacji na swoim terenie! I ten mały "potworek" zdominował całkowicie olbrzymiego niufa tak, że zawsze schodził jej z drogi. On zawsze miał - w dobroduszności swojej - tylko dobre zamiary i tylko chciał powąchać jej podogonie, spokojnie merdając ogonem, ale zawsze spotykała go za to bezwzględna reprymenda. Z czasem oswoił się z tym = czyli bycia "drugim"... Po jego śmierci, na westie (już 10-letnią) spadło "nieszczęście" w postaci szczeniaka - Ramzesa. Też go natychmiast "ustawiła", tym bardziej, że z wiekiem stała się jeszcze gorszą jędzą! I tak jakoś się wzajemnie "porozumieli": On jest z przodu ogrodu - ona z tyłu; on leży na lewej stronie tarasu - ona na prawej, i konfliktów już nie ma... No może jeszcze czasami... Ale to wynika z nieustraszonego charakteru westie i jej bardzo rozwiniętego instynktu terytorialnego...yack pisze:No niby tak ale większy to pewnie więcej sprzątania po nim. Ja mam mały zgryz bo:
[teraz długa historia]
mam wspólny dom z moją mamą, podzielony i wogóle ale jednak wspólny, a co za tym idzie - wspólną działkę. I pare dni temu moja mama będąc u manikirzystki miała taką akcję że jakaś kobieta przyleciała żeby coś zrobić z jednym szczeniakiem bo jakiśtam facet jest pijany i chce go udusić i wogóle. No i ona go zabrała i sobie go ma. Piechol w sumie fajny, po mału się oswaja ale jest dosyc tchorzliwy (chyba mu sie nieraz dostało). To jakiś kundel ale taki mały, wielkościowo coś między beaglem a sarenką (kurcze nie pamietam jak sie rasa sarenek nazywa).W kazdym razie ma to cos wg weteryniarza jakis 2-3 miesiace. No i boję się że jak będę miał leosia to sie nie polubią. I teraz pytanie : czy jeśli tego małego cosia się wykastruje (niby duzo ludzi mowi ze itak sie powinno bo to kundel, ja jako facet wole o tym nie myslec za dużo no ale pewnie bedzie trzeba go ciachnąć) to jest szansa że nie beda ze sobą walczyc jesli sie gdzies spotkają ? Bo niby tamten to jakistaki kanapowiec ale jednak czasem musi sie przewietrzyc na ogrodku. Kiedys mialem dwa psy razem i jedynie czasem na siebie powarczaly ale tylko przy misce ale byly podobne wzrostem, tutaj boję się że gdyby coś to ten mały moglby na tym zle wyjsc. Co sądzicie ? Sorry że się rozpisałem ale niespodziewana sytuacja i niewiem co dalej
Wierzę, że i Twojej rodziny psy się jakośtam "dogadają"... Jeżeli westie już pogodziła się z obecnością kota w naszym domu! No, może nie przy misce...
Jak to sie zatrzymał ?? O co chodzi ?? Co mam robić ? Ja czekam I czytam co tam sobie piszecie Rad nie będę innym udzielał bom nie godzien Do czego mam się więc zadeklarować ? Bo to że chcę leona to już bank, myslalem ze to oczywisteembe pisze:Natomiast YACK zadeklarował tylko chęć posiadania leonbergera i na tym się zatrzymał. Założenie tego tematu i zaproszenie na piknik w Puszczykowie było zwykłą moją prowokacją wobec YACKa, aby się zdecydowanie zdeklarował!
A w Puszczykowie byłem z ciekawości, zdążyłeś uciec ale itak nie żałuję bo nigdy wcześniej bym nie przypuszczał że tam tak fajnie jest. I pierwszy raz w życiu widziałem tam pojemniki na psie klocki, nie wiedziałem że gdzieś w naszym kraju takie coś jest.