Bidżej
Moderator: Wroc_Luna
Bidżej
Nasz Bidżej chorował na niewydolność nerek, dzielnie walczył z chorobą ale niestety wczoraj choroba go pokonała. Resztkami sił przyszedł do nas by się pożegnać i umrzec przy nas. Był prawdziwym psem przyjacielem o najwspanialszym charakterze jaki mógłbym sobie wyobrazić. Wiem że drugiego takiego jak on nigdy już nie będzie.
JACKU!
Wiesz przyjacielu, że o wszystkim wiedziałem i - niestety - ten zgon prorokowałem nieomylnie...
Biegaj BJ-ku po takich terenach, takich gdzie nie ma chorób, takich jak te:
Na polu kalafiory,
Na całe życie dość.
Każdy kalafior spory
I w każdym rośnie kość,
Więc podjem znakomicie,
Aż po żołądka kres,
Och, piękne, piękne życie,
Och, piękny jest ten pies.
Przechodzę do alkowy,
W alkowie stoi stół.
Ma czworo nóg wołowych,
Wędzonych w dymie z ziół,
Pożeram wszystkie nogi,
Zostaje tylko blat.
Och, mój żywocie błogi,
Och, piękny, piękny świat.
Po łączce chodzą krówki -
Słownie sześćdziesiąt sześć,
Podchodzę - to parówki!
Gorące, tylko jeść.
Parówki autentyczne,
Kilometrowy zwój.
Och, chwile niebotyczne,
Och, piękny świecie mój.
Na wzgórku stoi lasek,
A w lasku pachnie wrzos.
Ten lasek też z kiełbasek
I widzę, wrzos - to sos,
Więc cały lasek wcinam,
Rozlewam wrzos do waz.
Och, cudna to godzina,
Och, niebywały czas.
Już jesień jest, niestety,
Deszcz chlupie, chlup, chlup, chlup,
Spadają z drzew kotlety.
A wszystkie do mych stóp,
Tłuszcz pryska mi na rzęsy,
Sztuka mięs pędzi wiatr,
Wieprzowy wschodzi księżyc,
Zbaraniał cały świat,
Zbaraniał cały świat.
Wiesz przyjacielu, że o wszystkim wiedziałem i - niestety - ten zgon prorokowałem nieomylnie...
Biegaj BJ-ku po takich terenach, takich gdzie nie ma chorób, takich jak te:
Na polu kalafiory,
Na całe życie dość.
Każdy kalafior spory
I w każdym rośnie kość,
Więc podjem znakomicie,
Aż po żołądka kres,
Och, piękne, piękne życie,
Och, piękny jest ten pies.
Przechodzę do alkowy,
W alkowie stoi stół.
Ma czworo nóg wołowych,
Wędzonych w dymie z ziół,
Pożeram wszystkie nogi,
Zostaje tylko blat.
Och, mój żywocie błogi,
Och, piękny, piękny świat.
Po łączce chodzą krówki -
Słownie sześćdziesiąt sześć,
Podchodzę - to parówki!
Gorące, tylko jeść.
Parówki autentyczne,
Kilometrowy zwój.
Och, chwile niebotyczne,
Och, piękny świecie mój.
Na wzgórku stoi lasek,
A w lasku pachnie wrzos.
Ten lasek też z kiełbasek
I widzę, wrzos - to sos,
Więc cały lasek wcinam,
Rozlewam wrzos do waz.
Och, cudna to godzina,
Och, niebywały czas.
Już jesień jest, niestety,
Deszcz chlupie, chlup, chlup, chlup,
Spadają z drzew kotlety.
A wszystkie do mych stóp,
Tłuszcz pryska mi na rzęsy,
Sztuka mięs pędzi wiatr,
Wieprzowy wschodzi księżyc,
Zbaraniał cały świat,
Zbaraniał cały świat.
7 grudnia 2008 r. - pierwsze cudowne chwile, które miały trwać o wiele dłużej...
Ostatnio zmieniony 2014-06-20, 16:53 przez abrus, łącznie zmieniany 1 raz.