tsode pisze: McDZik
załóż galerię Arniemu i napisz może pls trochę na temat tej rasy
ja np nie wiem wiele na temat ST, a może i inni byliby zainteresowani
No to zakładam Galeryję i przedstawiam mojego psa, Arniego Gang Cziki (FCI) oraz tą cudowną rasę, w której ja się już zakochałam przed kilkoma laty, a teraz kolej na Was
--------
Przenieśmy się kilkaset lat wstecz do ówczesnego Tybetu, jeszcze jako odrębne państwo (dziś tereny Wyżyny Tybetańskiej w Chinach). Na powstanie i rozwój rasy w największym stopniu miały wpływ dwa czynniki: geografia terenu i cywilizacyjna 'izolacja' Tybetu od innych krajów, kultur, religii - w tym kraju zaś panowała lamaistyczna odmiana buddyzmu, szczególnie szanowano wszystkie istoty żywe, wierzono w reinkarnację (polecam filmy 'Siedem Lat w Tybecie' z Bradem Pittem lub "Mały Budda" z Keanu Reeversem Może nie ze względu na aktorów ale na mistrzowskie ukazanie w filmach tamtejszej kultury z olbrzymim skupieniem właśnie na religię). Psy były popularne niemal we wszystkich domostwach, lecz najwybitniejsze osobniki trzymane były w klasztorach - tak je hodowali mnisi, tam też pierwsze spaniele tybetańskie pomagały mnichom przy obracaniu młynków pergaminowych, na których spisywane były modlitwy. Mówiono, że te psy wraz z nimi wznoszą modlitwy do Buddy, psy nazywano 'psami modlitewnymi' (ang. 'prayer dog'). Uważano, że każdy obrót bembenka z mantrą to jedna modlitwa wysłana do nieba. Do dziś jeszcze mozna tam spotkac miejscowych, zwłaszcza starsze kobiety, pielgrzymujące rano wokół świątyń z młynkiem modlitewnym w jednej ręce, a smyczą w drugiej, na której końcu truchtał kiedyś krótkim, energicznym kroczkiem tibby.
Wg badaczy, spaniel tybetański wywiódł się od pierwotnego przaprzodka wszystkich małych azjatyckich ras, np.pekińczyka, mopsa, shih tzu-jest też przypuszczenie, że to własnie tibby dał im poczatek. W tamtych czasach spaniel tybetański był uważany za psa wysoko cenionego wśród możnych, tak więc często stawał się dla nich darem lub przedmiotem wymiany.
Wspomniałam wcześniej o czynniku geograficznym. Tak, miał od zdecydowany wpływ na rozwój rasy. Zakorzeniła się w tybetańskiej naturze miłość do poszukiwania jak najwyższego punktu obserwacyjnego-tak jak wtedy przed laty, gdy spaniele tybetańskie kroczyły po wysokich wyzynach (klasztory budowane były wysoko) i obserwowały z góry otoczenie, zachowując czujnośc i gotowość do powiadomienia o niebezpieczeństwie. Jak już tu gdzieś na forum pisałam, odkryto, że spaniel tybetański jest idealnym stróżem w połaczeniu z wiekszym psem, np. pierwotnie - Mastifem, dziś wielu hodowców także połaczyło go z leonbergergem, ze względu na zblizone cechy charakteru i 'ugodowość' w stadzie. Spaniel tybetański odnajduje najwyższy punkt orientacyjny i obserwuje (ja sama przy obecnym i poprzednim tybecie zaobserwowałam, że ulubionym miejscem obserwacyjnym moich psów jest parapet + okno). W momencie potencjalnego 'zagrożenia', zaczyna szczekać i biegnie do swojego większego kolegi, któremu 'oddaje pałeczkę' obrońcy i na tym kończy sie jego rola. Mówi się o tych psach "Małpo-koto-pies, taki właśnie tibby jest" - a to ze względu na małpi wyraz mordki i kocią zwinność oraz niezależność. Mój tybet ku mojemu zaskoczeniu sam zaczął wskakiwać na krzesło->biurko-> parapet na wysokości półtora metra? - dziś mnie to już jak najbardziej nie dziwi. Nawet na spacerze, idąc przez parkową ścieżkę, tybet nie odpuści sobie przyjemności, aby idąc - wskoczyć na ławkę, przejść przez całą jej długośc, zeskoczyć .. i tak byle do następnej Chyba czułby się źle, gdybym pozwoliła odmówić mu tej przyjemności. Ach, i są to psy wyjatkowo czyste, ani żaden z moich tybetów, ani żaden z tybetów innych właścicieli, których miałam przyjemność poznać, nigdy na spacerze nie wszedł w kałużę deszczówki czy też w błoto, tybety obierają taką trasę, juz z zaleka widząc potencjalną 'przeszkodę', by ją ominąć, dlatego czasem tak ważne jest, by dac im trochę swobody.
Spanielem ten pies jest tylko z nazwy, a został tak nazwany przez anglików, gdyz nazywali w ówczesnych latach spanielem wszystko, co miało oklapnięte uszy z piórem, a to dopiero oni uznali rasę, wpisując ją w rejestr ras Kennel Klubu w 1958r (co równiez jest data powstania pierwszego klubu rasy), choć pierwsze tybetany sprowadzono do Europy już pod koniec XIX wieku. Pierwsze poczatki hodowli datuja się na lata poprzedzające II wojnę światową, lecz sama wojna przyniosła rasie wielki kryzys, gdyż po niej została tylko garstka przedstawicieli tej rasy, starano się rasę odnowić, krzyżując ze sobą blisko spokrewnione osobniki, co rasie na szczęście nie zaszkodziło, gdyż cechuje się niezwykłym zdrowiem.
I tu warto zejść na temat porównawczy z pekińczykiem, bo właśnie z tą rasą mój pies jest najczęściej mylony (choć i na ringu sędziowskim uzłyszałam od sędziny kiedyś 'A co to za Shih Tzu?') Spaniel tybetański jest żywszy i bardziej ruchliwy od pekińczyka, który zbudowany jest tak, że szybko opada z sił. Pekińczyk nie jest psem lubiącym ruch i spacery - spaniel tybetański jak najbardziej, rasa także świetnie radzi sobie w Agility! Również sposób pielęgnacji czasowo nie wymaga tyle samo czasu - bujna sierść pekina pochłania wiele czasu, tybetana czesze się sporadycznie, a w okresie linienia można czesac go codziennie w celu usunięcia martwych włosów. Należy też pilnować pióra ZA uchem, gdyż tam łatwo o kołtun. Obie rasy wymagają codzienniej pielęgnacji oczu, gdyz z powodu krótkiej kufy i zwężonych kanalików łzowych oko łzawi i trzeba walczyć z zaciekami, które bardziej widoczne i intensywne są u osobników białych, kremowych i jasno-złotych (dlatego Czesi rozmnażają głównie osobniki czarne=zdrowsze). Ja wybrałam tybeta kremowego, lecz ważne tu dla mnie były wyniki badań PRA obojga rodziców - oboje mają oczy wolne od chorób genetycznych.pekińczyk jest niesłychanie dumny i pewny siebie, skrajnie niezalezny i niekiedy arogancki - Tybetan jest łagodny i subtelny, łatwo go można urazić lub zdeprymować, bywają uparte i niechętnie godzą się na coś, w czym nie widzą korzyści, tak więc w szkoleniu warto używać smakołyków lub ulubionej zabawki na zachętę.
Spaniela Tybetańskiego wpisano do grupy IX FCI, a nie do VIII jak reszte spanieli. Pod pewnymi względami pasuje do grupy-jest mały, ładny,wesoły, lubi towarzystwo człowieka i innych psów - ale zdecydowanie nie jest domowym kanapowcem - to pies aktywny potrzebujący sporej dziennej dawki ruchu. Musi mieć stały dostep do wybiegu na ogród a także taką dawkę spacerów, bo wybierani i zmeczony Tybet = szczęsliwy Tybet. Dawkę spacerów powinno sie juz indywidualnie dostarczyć w zalezności od potrzeb danego osobnika. Moja poprzednia sunia miała usposobienie jakby damy, teraz trafił mi się prawdziwy tybetański wariat, on potrzebuje zdecydowanie więcej ruchu i tak też mu staram się zapewnić.
Ogólny specjalistyczny opis spaniela tybetańskiego przedstawia się następująco:
"Mały, ruchliwy i czujny pies; harmonijna sylwetka, długość tułowia przekraczająca nieco wysokośc w kłębie; wesoły i stanowczy, wyjatkowo inteligentny, lojalny ale niezależny; czujny i nieufny wobec obcych. Wiele można powiedzieć jeszcze o jego rewelacyjnej szacie która eksperci opisuja tak: włos pokrywowy jedwabisty, gładki na pysku i przodzie kończyn, umiarkowanie długi na tułowiu, płasko przylegający;podszycie delikatne i gęste; uszy i tył kończyn z obfitym piórem; ogon i posladki obficie okryte dłuższym włosem; bogata lwia kryza wokół głowy (wyp.sędzina E.Sobieszczańska)".
Wracając jeszcze do rozwoju rasy, w dawnych czasach-co przetrwało do dziś i obserwuję to u mojego tibby-psy te stanowiły cos w rodzaju żywego termoforu, w chlodniejsze dni kładąc się szczelnie na nogach swojego pana i ogrzewając je- mój pies robi tak nawet wtedy, gdy ja kładę się do snu- a gdy już nogi Pańci są ogrzane, schodzi z łóżka i wędruje do swojego posłania. I tak codziennie
Zdrowie - pies ten nalezy do psów odpornych na choroby z racji zahartowania w ostrym tybetańskim klimacie i ingerencji w rozwój tej rasy człowieka (podobnie jak Mastif Tybetański). Spaniel tybetański to rasa długowieczna i jak to w kociej naturze zostało, potrafi dożyć niemal do 20 lat ciesząc się wspaniałą formą!!!! Jest to najbardziej długowieczna rasa na świecie.
Kolejną cechą rasy jest to, że przywiązuje sie do rodziny, ale tylko jednego przedstawiciela wybiera sobie za faworyzowanego. Przy mojej poprzedniej suni wybór padł na moją mamę (wiadomo, kto najczęściej siedzi w kuchni ) , przy Arnim wybór spadł na mnie, może dlatego, że poswięcam mu masę czasu, a nawet gdy siedzę przy komputerze czy odrabiam lekcje, lubi mościć się na moich stopach (chodzę po domu zawsze boso ^^ termoforek działa!).
Pierwszą pewną informację o tibbym w Europie mamy z 1848roku z Biringham, a nastepnie z wystawy Cruft, kiedy to pani McLaren Kortison wystapiła z psem tej rasy. 6 lat później, prawdopodobnie pod wpływem tamtej prezentacji,, pułkownik Bayleay sprawił sobie ST. W okresie międzywojennym rasa zyskała na popularności, zarejestrowano kilka hodowli, a w 1934roku Angielski Kennel Klub (o którym już tu wspomniałam, przepraszam za chaotyczna wypowiedź) ogłosił pierwszy oficjalny wzorzec spaniela tybetańskiego Liczba zarejestrowanych ST na świecie przekroczyła setkę ... by po II wojnie światowej i ekipdemii nosówki zostało na świecie tyle osobników, że na palcach obu rąk można się doliczyć. W 1946r cudu dokonała lady Wakefield, przywożąc z Indii psa lame i sukę Dolmę - zapoczątkowując nową linię, co przyczyniło się do odnowienia rasy.Wkrótce z Indii napłyneły do Anglii nowe tybety i rasa została uratowana.
A jak to było w Polsce? Pani wet. i sędzina grupy V FCI - Anna Jaśkiewicz - najlepsza polska hodowczyni samoyedów wg. rankingów rasy - sciagneła w latach 1996-7 sukę i psa spaniela tybetańskiego z Finlandii - Caperhill Kaytee i Lecibsin Lham Sai. Psy żyja do dziś i są chyba w każdym rodowodzie psa wyhodowanego w Polsce (prababcia i pradziadek Arniego od strony mamy na przykład ).
Moja wieloletnia pasja nad ta rasą sprowadziła mnie do gromadzenia wiedzy w ogromnych ilościach, mam w domu mase artykułów pozdobywanych jak się dało, kserowanych nawet z ciekawych ksiązek czy starych miesięczników od znajomych psiarzy, pisałam maile z hodowcami wielu krajów, m.in. Czech, Słowacji, Norwegii, Angli, Szwecji i Estonii (po angielsku bez problemu się mozna z nimi dogadać) i chyba najbardziej mnie użekł typ Estoński, ale sprowadzenie do Polski psa z którejkolwiek hodowli jeszcze nikomu sie nie udało, za to Polacy fantastycznie współpracują z Finami i Czechami, dzieki czemu w ostatnich latach rasa bardzo się u nas rozwinęła (rodowód mojego psa jest taką własnie mieszanką i otrzymano wreszcie czeski typ w polskim miocie! ). Mam w planach jeszcze dużo zagranicznych wystaw, by pozbierać nową wiedzę i doświadczenia, bo wciąż mi mało i mało.. .. No to chyba na tyle tak w skrócie, teraz od czasu do czasu będą sie tu pewnie pojawiać zdjęcia mojego Arniego, skoro juz taka propozycja padła :)
Pozdrawiamy,
Mc i Arni