kastracja leona
Moderator: Wroc_Luna
zgadza sie,ja nie mowiłam o sposobie prowadzenia,bo oczywiscie,ze do danego osobnika(z ktorymkolwiek problemem)musi byc inne podejsciegingerheaven pisze:danuta napisał/a:
I dalej bede uparcie twierdziła,ze pies agresywny czy zadziorny to pies niepewny,strachliwy,chory( w tym miejscu przypominam Parysa,gdzie po latach okazało sie jak bardzo jest chory) lub poprostu kopniety bez wzgledu na przyczyne jego zachowania.
Niekoniecznie Danuta,psy sa rozne i wymagaja roznego prowadzenia ,czasem sa to bledy wychowawcze .Przykladem jest moja Zaza w Anglii ktora poszla do adopcji ,okazalo sie ze jest to bardzo zywiolowa i inteligentna suka wymagajaca pracy z czlowiekiem (nie tylko kanapa,zwykla milosc i troche doswiadczenia hodowcy).Suka w 3 tygodnie pod kierunkiem doswiadczonego behawiorysty jest najnormalniejsza suka na swiecie,tyle ze musi trafic w rece takie jak np Sava -gdzie bedzie aktywnie pracowac ,bedzie miala stale zajecie ,ktos bedzie od niej czegos wymagal...Bardzo podobnie jak jej mamusia ,czego sie dlugo uczylam
OT I CAŁA PRAWDA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!abrus pisze:Problem nie w samych samcach, a w ich właścicielach Spójrz od drugiej strony, że właściciele wymienionych przez ciebie leonów mieli zawsze "bezproblemowe psy". I to nie do końca samo wychowywanie, rzecz tkwi znacznie głębiej - w charakterze danego człowieka, my ludzie tego nie dostrzegamy, ale pies doskonale wyczuwa niezauważalne emocje, napięcia.
ja sie zgadzam - ale jesli tego nie mam w sobie, to przeciez nie moge byc przez cale zycie pijanadanuta pisze:OT I CAŁA PRAWDA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!abrus pisze:Problem nie w samych samcach, a w ich właścicielach Spójrz od drugiej strony, że właściciele wymienionych przez ciebie leonów mieli zawsze "bezproblemowe psy". I to nie do końca samo wychowywanie, rzecz tkwi znacznie głębiej - w charakterze danego człowieka, my ludzie tego nie dostrzegamy, ale pies doskonale wyczuwa niezauważalne emocje, napięcia.
no i po to należy pracować z psami - tak jak to zawsze i słusznie powtarzaszsava pisze:ja sie zgadzam - ale jesli tego nie mam w sobie, to przeciez nie moge byc przez cale zycie pijanadanuta pisze:OT I CAŁA PRAWDA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!abrus pisze:Problem nie w samych samcach, a w ich właścicielach Spójrz od drugiej strony, że właściciele wymienionych przez ciebie leonów mieli zawsze "bezproblemowe psy". I to nie do końca samo wychowywanie, rzecz tkwi znacznie głębiej - w charakterze danego człowieka, my ludzie tego nie dostrzegamy, ale pies doskonale wyczuwa niezauważalne emocje, napięcia.
tylko mało kto odkrył, że ta praca służy przede wszystkim kształtowaniu tego "czegoś" w nas - właścicielach, a nie wyłącznie w psie My nabieramy pewności siebie, a pies uczy się, czego od niego oczekujemy.
Jeszcze dodam, ze celem stowarzyszenia Aquacanis CZ, jest wlasnie nauka przestrzegania tach zasad, ktore robia wspolzycie z psem mile dla nas, psa i naszego otoczenia.
Nie mielismy jedynego starcia, a bylo nas duza na dosc malym terenie
W sobote zmiescilismy sie prawie do jednego kojca
i znowu cisza i spokoj. Oczywiscie musielismy uwzglednic, kto z kim moze biegac a kogo trzeba przypilnowac.
Jedynym pierwiastiem wychowawczym byla sytuacja, gdy corka Kaski nie utrzymala Viski reagujacej na jazgotanie wilczurow. Obylo sie bez strat na zyciu - bezbolesnie Kaska sie nauczyla, ze to nie jest bezpieczne rozwiazanie, zeby malemu dziecku powierzyc psa.
Gdyby bowiem na drugiej stronie nie byli kynologowie - ale tez dzieci, moglo to sie skonczyc o wiele gorzej.
Tego wszystkiego musielismy sie wszyscy nauczyc - i wciaz sie uczymy jeden od drugiego i jesli przestrzegamy pewnych zasad, to nikt nie ma pretensji do nikogo o jakies drobne zamieszki.
Po powrocie z plazy bylam w szoku, widzac w kojcu wszystkie nasze psy lacznie z labkiem Dinem, ktorego Grisza jeszcze miesiac temu chciala obedrzec ze skory.
A teraz mi szczeka opada z tego, jak sie Grisza opiekuje malym.
Wciaz poznajemy swoje psy.
Nie mielismy jedynego starcia, a bylo nas duza na dosc malym terenie
W sobote zmiescilismy sie prawie do jednego kojca
i znowu cisza i spokoj. Oczywiscie musielismy uwzglednic, kto z kim moze biegac a kogo trzeba przypilnowac.
Jedynym pierwiastiem wychowawczym byla sytuacja, gdy corka Kaski nie utrzymala Viski reagujacej na jazgotanie wilczurow. Obylo sie bez strat na zyciu - bezbolesnie Kaska sie nauczyla, ze to nie jest bezpieczne rozwiazanie, zeby malemu dziecku powierzyc psa.
Gdyby bowiem na drugiej stronie nie byli kynologowie - ale tez dzieci, moglo to sie skonczyc o wiele gorzej.
Tego wszystkiego musielismy sie wszyscy nauczyc - i wciaz sie uczymy jeden od drugiego i jesli przestrzegamy pewnych zasad, to nikt nie ma pretensji do nikogo o jakies drobne zamieszki.
Po powrocie z plazy bylam w szoku, widzac w kojcu wszystkie nasze psy lacznie z labkiem Dinem, ktorego Grisza jeszcze miesiac temu chciala obedrzec ze skory.
A teraz mi szczeka opada z tego, jak sie Grisza opiekuje malym.
Wciaz poznajemy swoje psy.
i była tam nawet jedna cieczkująca sucz, a jak się okazało w tym tygodniu, to nawet dwie atrakcyjne panny, bo to kłapanie zębami Vichłacza na obwąchujących ją od tyłu samców było z tego powodu.sava pisze: W sobote zmiescilismy sie prawie do jednego kojca
i znowu cisza i spokoj. Oczywiscie musielismy uwzglednic, kto z kim moze biegac a kogo trzeba przypilnowac.
Kurcze........sama prawda płynie z tych postów.
Ja dziś oglądałam 2 odcinki zaklinacza i od razu pobiegłam na spacer z psami stosować jego porady
Zazdroszczę takiego daru jaki ma ten facet .......chciałabym umieć tak postępować z psami.
Ja dziś oglądałam 2 odcinki zaklinacza i od razu pobiegłam na spacer z psami stosować jego porady
Zazdroszczę takiego daru jaki ma ten facet .......chciałabym umieć tak postępować z psami.
estrella & Sagitta & Bibi & Kenya &Miś & Lilu
-----------------------------------------
-----------------------------------------