Skaczący molos na obcych ludzi
Moderator: Wroc_Luna
Skaczący molos na obcych ludzi
Witamy bezsprzecznie najwięcej kłopotów zdrowotnych ma Eśka ale przyszedł czas i na poradę behawioralną.
krótko: od paru tygodni ( Eśka ma już rok i 4 m-ce) mała zachowuje się wzrocowo, po etapie lęku i "boję się, boję", podczas którego nawet nie chciała przechodzić koło ludzi stojących na przystanku i kuleniu ogonka, wahadło poszło w drugą stronę.
ostatnio karygodnie zachowuje się na ulicy- jeśli idę z nią gdzieś sama, wariuje i cieszy się ale łatwo daje się uspokoić.i na spacerku ładnie idzie.
gorzej jak idziemy razem z narzeczonym i to wzdłuż ulicy: Eśka ( prowadzona na smyczy) rzuca się na ludzi. to jest totalna nowość i reakcje ludzi jakie są, łatwo sobie wyobrazić. rzuca się może i zabawowo w swoim pojęciu... ale bywa że wrzaśnie na kogoś tym swoim basem.
Trzymam ją, ściągam w dół i mówię " nie", ale to nic nie pomaga.na smaczki nie reaguje.
najgorzej sytuacja wygląda na przejściu przez ulicę: pośpiech, ludzie idący z naprzeciwka, nakręcają ją, jest jak w amoku.
z trenerką widzimy się po Nowym Roku ale sprawa jest na cito do zareagowania.
kolczatka ? co robić?
krótko: od paru tygodni ( Eśka ma już rok i 4 m-ce) mała zachowuje się wzrocowo, po etapie lęku i "boję się, boję", podczas którego nawet nie chciała przechodzić koło ludzi stojących na przystanku i kuleniu ogonka, wahadło poszło w drugą stronę.
ostatnio karygodnie zachowuje się na ulicy- jeśli idę z nią gdzieś sama, wariuje i cieszy się ale łatwo daje się uspokoić.i na spacerku ładnie idzie.
gorzej jak idziemy razem z narzeczonym i to wzdłuż ulicy: Eśka ( prowadzona na smyczy) rzuca się na ludzi. to jest totalna nowość i reakcje ludzi jakie są, łatwo sobie wyobrazić. rzuca się może i zabawowo w swoim pojęciu... ale bywa że wrzaśnie na kogoś tym swoim basem.
Trzymam ją, ściągam w dół i mówię " nie", ale to nic nie pomaga.na smaczki nie reaguje.
najgorzej sytuacja wygląda na przejściu przez ulicę: pośpiech, ludzie idący z naprzeciwka, nakręcają ją, jest jak w amoku.
z trenerką widzimy się po Nowym Roku ale sprawa jest na cito do zareagowania.
kolczatka ? co robić?
Magda i Esia
- gingerheaven
- super leomaniak
- Posty: 6616
- Rejestracja: 2007-11-15, 22:57
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Na cito to halti-obroza uzdowa-jak dla mnie najlepszy wynalazek stulecia
Ostatnio zmieniony 2011-12-27, 14:06 przez gingerheaven, łącznie zmieniany 1 raz.
[you] zycze Ci milego dnia:)))
Też słyszałem (zresztą chyba nawet tutaj już kiedyś było) że obroże uzdowe to fajny wynalazek. Kolczatki i łańcuszki zostawiłbym jeśli juz będzie trudna sytuacja i tylko na czas nauki. A może poprostu sprobowac skupić ją bardziej na sobie ? Smakołykiem czy zabawką wymusić większe zainteresowanie na sobie żeby być ciekawszym niż otoczenie i nagrodzić za "olanie" mijanych ludzi ?
gingerheaven pisze:Na cito to halti-obroza uzdowa-jak dla mnie najlepszy wynalazek stulecia
DOKŁADNIE. Miałem problem z moim północniakiem, ciągnął niemiłosiernie. Na spacery tylko ja mogłem z nim wychodzić. Żona nie dałaby rady. Ale czasem zadziałała siła wyższa i żona musiała wyjść z Krosem. Zakładałem chłopakowi owo cudo i... Krochu szedł grzecznie przy nodze. Oczywiście starał się tego czegoś pozbyć ale mała korekta i było O.K. Tak się nauczył, że teraz zapomnieliśmy już o halterze. Od wiosny może dwa razy miał halterek na pycholku. Bardziej by nie zapomniał, że nie wszystkie zachowania będą przez pana tolerowane.yack pisze:obroże uzdowe to fajny wynalazek.
Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie
można
SUKCES.
Udało się. przez ulicę przechodzimy spokojnie i ładnie, raczej w tłum się nie pchamy, a idziemy "na obrzeżach". Eśka przestała skakać i zaczepiać ludzi.
nie przyszło to samo, rzecz jasna i był moment że na myśl o przejściu przez ulicę rezygnowałam z dotarcia do celu ale.. nie dałyśmy się z Eśką, ćwiczyłyśmy.
to brzmi jak najgorszy banał, ale praca z psem to jest strasznie upierdliwa i konsekwentna praca nad samą sobą...
może.. gdyby Eśka była typowym leonbergerem, a nie ADHAdowcem, a ja bardzo spokojną, flegmatyczną jednostką, to byśmy miały gładko i z górki Może.
Udało się. przez ulicę przechodzimy spokojnie i ładnie, raczej w tłum się nie pchamy, a idziemy "na obrzeżach". Eśka przestała skakać i zaczepiać ludzi.
nie przyszło to samo, rzecz jasna i był moment że na myśl o przejściu przez ulicę rezygnowałam z dotarcia do celu ale.. nie dałyśmy się z Eśką, ćwiczyłyśmy.
to brzmi jak najgorszy banał, ale praca z psem to jest strasznie upierdliwa i konsekwentna praca nad samą sobą...
może.. gdyby Eśka była typowym leonbergerem, a nie ADHAdowcem, a ja bardzo spokojną, flegmatyczną jednostką, to byśmy miały gładko i z górki Może.
Magda i Esia
cieszę się razem z wami!
w tym temacie mogę tobie powiedzieć tyle co wyniosłam z szkolenia;
pies powinien isć zawsze z lewej a przechodzień powinien nas mijać z prawej,rowerzysta,pani z wózkiem ....każdy.
Niestety ludzie sami często prowokują takie sytuacje i na siłę pchają się ''na psa''
Ja na szkoleniu miałam okazje to sprawdzić ..idziemy ,schodzę na lewo z psem po lewej stronie a kobieta z siatami wali prosto na nas .W dodatku wpycha się między Sage a barierke od mostku na rzeczce płynacej w parku.
cóż,,,,,,,trzeba mieć nerwy ze stali i to nie do psa a do ludzi raczej.
w tym temacie mogę tobie powiedzieć tyle co wyniosłam z szkolenia;
pies powinien isć zawsze z lewej a przechodzień powinien nas mijać z prawej,rowerzysta,pani z wózkiem ....każdy.
Niestety ludzie sami często prowokują takie sytuacje i na siłę pchają się ''na psa''
Ja na szkoleniu miałam okazje to sprawdzić ..idziemy ,schodzę na lewo z psem po lewej stronie a kobieta z siatami wali prosto na nas .W dodatku wpycha się między Sage a barierke od mostku na rzeczce płynacej w parku.
cóż,,,,,,,trzeba mieć nerwy ze stali i to nie do psa a do ludzi raczej.
estrella & Sagitta & Bibi & Kenya &Miś & Lilu
-----------------------------------------
-----------------------------------------
Świetnie! Gratuluję!
My natomiast mamy inną..ekhm..atrakcję odnośnie bliższych spotkań z "obcymi"
Otóż, Thula nigdy sama nie zaczepia, nie skacze PIERWSZA , czasem zdarza jej się wścibiać nos do obcej, mijającej nas torby, w której coś jej zapachnie, ale to zupełny drobiażdżek.
Gdy natomiast ktoś do nas podejdzie, chce Thulindę poczochrać, pozachwycać się, jaki to piękny Bernardyn, tylko chudy jakiś , to wtedy Thula z pozycji siedzącej z przednimi łapami ułożonymi standardowo na podłożu, przechodzi w mgnieniu oka do pozycji siedzącej z przednimi łapami ułożonymi na kolanach, udach, tudzież ramionach schylającej/kucającej przy niej postaci. I nijak nie potrafię jej wytłumaczyć, że bezpośredni kontakt z jej łapeńkami i pazureczkami niekoniecznie jest miły dla zaskoczonego dwunoga....
jedyną metodą, która działa JAKKOLWIEK, jest wczesna prewencja...
My natomiast mamy inną..ekhm..atrakcję odnośnie bliższych spotkań z "obcymi"
Otóż, Thula nigdy sama nie zaczepia, nie skacze PIERWSZA , czasem zdarza jej się wścibiać nos do obcej, mijającej nas torby, w której coś jej zapachnie, ale to zupełny drobiażdżek.
Gdy natomiast ktoś do nas podejdzie, chce Thulindę poczochrać, pozachwycać się, jaki to piękny Bernardyn, tylko chudy jakiś , to wtedy Thula z pozycji siedzącej z przednimi łapami ułożonymi standardowo na podłożu, przechodzi w mgnieniu oka do pozycji siedzącej z przednimi łapami ułożonymi na kolanach, udach, tudzież ramionach schylającej/kucającej przy niej postaci. I nijak nie potrafię jej wytłumaczyć, że bezpośredni kontakt z jej łapeńkami i pazureczkami niekoniecznie jest miły dla zaskoczonego dwunoga....
jedyną metodą, która działa JAKKOLWIEK, jest wczesna prewencja...
tak, tak, to nam też behawiorysta Asia polecała i tak chodzimy. gorzej jak ludzie interesują się Eska, zagadują, robi się problemestrella pisze:cieszę się razem z wami!
w tym temacie mogę tobie powiedzieć tyle co wyniosłam z szkolenia;
pies powinien isć zawsze z lewej a przechodzień powinien nas mijać z prawej,rowerzysta,pani z wózkiem ....każdy.
Niestety ludzie sami często prowokują takie sytuacje i na siłę pchają się ''na psa''
Ja na szkoleniu miałam okazje to sprawdzić ..idziemy ,schodzę na lewo z psem po lewej stronie a kobieta z siatami wali prosto na nas .W dodatku wpycha się między Sage a barierke od mostku na rzeczce płynacej w parku.
cóż,,,,,,,trzeba mieć nerwy ze stali i to nie do psa a do ludzi raczej.
Magda i Esia