Nie widzę, chyba, że niestarannie przejrzałam ;-)takiego tematu (?)
a chciałam zapytać, jak to z koścmi jest?za radą trenerki, dałam Esce piękne dwie duże kości cięlęce ( obgotowane). No i nieopatrznie, po fakcie, zadałam pytanie innym zaprzyjaznionym psiarzom, w tym ludziom leonowym - i kurcze, teorii jest od groma... zgodni są wszysy, że nie kurakowe i wieprzowe.
Co najważniejsze- tylko nie śmiejcie się za mocno ze mnie ale chyba z wielkością kości przesadziłam, bo teraz Eśka ma.. zatwardzenie...
A gryzła z zapamiętaniem, ale uwaga: zeżarła całą kość. a może trzeba jej było dać obgryżć mięso, a kość zabrać??? zdrowotnie poza tym OK.
Kości
Moderator: Wroc_Luna
Kości "duże" zwykle były uwielbiane przez moje psy-widok psa z zakrwawionymi łapami nad półmetrową kością-bezcenny,zwłaszcza dla obserwatorów zza płotu.Ale co do tolerancji kości to już różnie bywa u poszczególnych psów , nawet tej samej rasy.Trzeba dostosować się do "konkretnego modelu"
Moje kaukazy, przyzwyczajane do surowych kości stopniowo od małego, doskonale je tolerowały i radziły sobie doskonale.Z wyjątkiem jednego ,trafił do nas jako prawie roczny młodzieniec i nawet nie wiedział co ma robić z tym "czymś" ( nigdy nie nauczył się jeść kości- zwykle je trochę poobgryzał i zakopywał w ogrodzie). Moje leony surowe szyje indycze traktują jako "pięciominutówki" ,wołowe kończyny zajmują im trochę więcej czasu.W dni kiedy dostają dużą kość (zwykle rzadko bo niełatwo je zdobyć) jest to ich jedyny posiłek ,dnia następnego pamiętam żeby dostały jogurt/kefir do karmy dodaję oleju i nie miałam większych problemów "z kupami".Biorąc jednak pod uwagę ,że Esia taka trochę "pokarmowa inaczej" radziłabym zwykle małe ilości i obserwację na początek.Wiem ,że możesz być trochę przewrażliwiona w tym temacie ale u psów może się zdarzyć dzień "luźnej kupy " lub brak takowej i nic się nie dzieje.
Podstawą leczenia jest zawsze dieta ( a raczej brak posiłku) i w 90% wystarcza.Psy naprawdę mogą się obyć jakiś czas bez jedzenia .Heroina ma cieczkę więc "zakochany" Lambo nie je już 3 dzień-schudnie mi chłopak z miłości na wiór?-nie chce nawet jabłka czy papryki ,którą uwielbia.Przy poprzedniej cieczce przestał strajkować po 5(!) dniach przy pełnej misce.Bardzo dobre na kryzys te leonbergery Pozdrawiam Małgorzata.
Moje kaukazy, przyzwyczajane do surowych kości stopniowo od małego, doskonale je tolerowały i radziły sobie doskonale.Z wyjątkiem jednego ,trafił do nas jako prawie roczny młodzieniec i nawet nie wiedział co ma robić z tym "czymś" ( nigdy nie nauczył się jeść kości- zwykle je trochę poobgryzał i zakopywał w ogrodzie). Moje leony surowe szyje indycze traktują jako "pięciominutówki" ,wołowe kończyny zajmują im trochę więcej czasu.W dni kiedy dostają dużą kość (zwykle rzadko bo niełatwo je zdobyć) jest to ich jedyny posiłek ,dnia następnego pamiętam żeby dostały jogurt/kefir do karmy dodaję oleju i nie miałam większych problemów "z kupami".Biorąc jednak pod uwagę ,że Esia taka trochę "pokarmowa inaczej" radziłabym zwykle małe ilości i obserwację na początek.Wiem ,że możesz być trochę przewrażliwiona w tym temacie ale u psów może się zdarzyć dzień "luźnej kupy " lub brak takowej i nic się nie dzieje.
Podstawą leczenia jest zawsze dieta ( a raczej brak posiłku) i w 90% wystarcza.Psy naprawdę mogą się obyć jakiś czas bez jedzenia .Heroina ma cieczkę więc "zakochany" Lambo nie je już 3 dzień-schudnie mi chłopak z miłości na wiór?-nie chce nawet jabłka czy papryki ,którą uwielbia.Przy poprzedniej cieczce przestał strajkować po 5(!) dniach przy pełnej misce.Bardzo dobre na kryzys te leonbergery Pozdrawiam Małgorzata.
"Nie trać głowy, gdy wszyscy wokół stracili swoje..." Kipling
Moj psiak wcina kostki az milo. Daje głównie wieksze wołowe i surowe. Gdzies czytalem, że gotowane kości mogą się odszczypywać w ostre drzazgi.
Ostatnio zmieniony 2012-02-20, 18:37 przez chodziu, łącznie zmieniany 2 razy.
Mojemu daję jedynie surowe takie wielkie kości wołowe ale nie zjada ich całych - obgryza ile się da i zakopuje albo wynosi gdzieś w kąt zeby mu nie zabrać a dopiero po jakimś czasie zjada te kulki co są na końcach i wyjada to co w środku kości ile sięgnie. Problemów zołądkowych nie stwierdzono. Wieprzowych nie polecam. A coś kojarze że gdzieś był już kiedyś temat o kościach