Własnie doszedłem do wniosku, że po kilkumiesięcznym czytaniu forum czas sie ujawnić. I ujawnić naszego leosia.
Na początek kilka słów historii...
Kilka miesięcy temu przenieśliśmy się z mieszkania do domu na obrzeżach Warszawy. Okolica spokojna, blisko lasu itd. Niemniej jednak ja bywam ostatnio często poza stolicą, więc Marta zarządała stanowczo psa, który będzie mógł budzić respekt stojąc obok swojej pani (nasze dwa buldogi francuskie zdecydowanie nie spełniają tej funkcji ;) ).
Nastąpiło więc kilkudniowe poszukiwanie rasy - mniej więcej w/g zasady 'pies mający cechy stróżującego, ale tolerujący inne samce' i tak doszliśmy do Leonbergera i Nowofundlanda. Dodatkowo ujęło nas to, że to pies, który musi być z ludźmi, a nie na podwórku (w naszym przypadku to była zaleta :) ).
Potem zaczęło się obdzwanianie hodowlii i wertowanie stron i forów...i tu ujawniła się przewaga leosiów (oraz umiejętności komunikacyjnych ich hodowców, co miało niebagatelny wpływ:) ).
Po wyborze hodowli pozostało tylko przejść casting na właściciela (mała wycieczka Warszawa - Gdynia - Warszawa jeszcze prze urodzeniem miotu), wybrać odpowiedniego szczeniaka z miotu (znowu mała wycieczka Warszawa-Gdynia-Warszawa) i odebrać tego wybranego szczeniaka (trzecia mała wycieczka Warszawa-Gdynia-Warszawa). W miedzyczasie oczywiście wymana dużej ilości fotek i telefonów.
Dodam tutaj, że własnie takiego podejścia oczekiwałem, znając stdandardy zakupu szczeniaka z dobrej hodowli (przechodziliśmy to już kilka razy z buldogami).
I oto jest z nami od miesiąca King of the North Cool Indii First:
Coż mogę powiedzieć...im dłużej go mamy, tym bardziej utwierdzamy się w przekonaniu, że to był idealny wybór.
.Ciesze sie,ze bede mogla obserwowac tu rozwoj "malucha" o imieniu swojego taty i dziadka 
.Pozdrowienia od dwoch babc -Kaji (mamy Abi) i Enigmy (mamy Indiego "seniora" 
rudego klocka, jego właścicieli i mniejszych kumpli 
Indek na forum poza nami ma dwie prababcie i jednego pradziadka 
