ŚLIMAK...
Moderator: Wroc_Luna
ŚLIMAK...
Takim jestem dziwacznym człowiekiem, że w momentach krytycznych zachowuję się jak ślimak winniczek: chowam się do skorupki i najchętniej jeszcze zakrywam się - jak on - wieczkiem... Ale tu na FORUM mam prawdziwych przyjaciół, więc tu mogę się trochę pożalić... DZIŚ W POŁUDNIE UMARŁA MOJA MAMA!!! Miała 92 lata... Nie piszę tego, aby mi współczuto, ale z chęci wylania moich dzisiejszych smutków... Tak po prostu... Nie składajcie mi kondolencji - nie po to to piszę... ONA ZASZCZEPIŁA WE MNIE MIŁOŚĆ DO PSÓW... Przepraszam...
Marek[/b]
Marek[/b]
- gingerheaven
- super leomaniak
- Posty: 6616
- Rejestracja: 2007-11-15, 22:57
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Marek... podpisujemy się pod Dagą - trzymaj się
www.leonberger.xwp.pl
Indi i Tygrys -Wędrowcy po drugiej stronie Tęczy [*]
Indi i Tygrys -Wędrowcy po drugiej stronie Tęczy [*]
Dzięki moim Rodzicom, a szczególnie MATCE, uczył mnie chodzić w (zamierzchłym dla Was czasie, kiedy w Waszym przekonaniu dinozaury i tygrysy szablozębne biegały po powojennych ruinach) roku około 1953 stary, bardzo starutki borzoj, którego moja Matka znalazła poparzonego w ruinach w 1945 roku w Poznaniu. Miał na imię MAX. Pierwsze swoje samodzielne kroki stawiałem jako maluszek uwieszony na jego szyi i on mnie nauczył w ten sposób samodzielnego przebierania kończynami dolnymi. Niedługo potem umarł... Potem był spaniel, którego skądś tam przygarnęła moja Matka... Z opowiadań Matki wiem, że na nim kontynuowałem naukę chodzenia, tzn. trzymając się kaloryfera uporczywie deptałem go nogami. On to znosił podobno ze stoickim spokojem, tak samo jak i moje wczesnodziecięce uporczywe wyrywanie mu kłaków z ogona i uszu. Podobno był uosobieniem cierpliwości i wybaczania mi... Po nim seterka irlandzka, potem dog-arlekin (krótko żył - umarł na nosówkę [wtedy nie było jeszcze szczepionek!]), potem bernardynka... Te psy były w mojej rodzinie tylko dzięki mojej Matce... DZIĘKI NIEJ NIE MOGĘ ŻYĆ BEZ PSÓW! Moje dzieci też już odziedziczyły miłość do mniejszych braci: Syn ma dwa koty, starsza córka psiutę-westie, młodsza córka kota... Tak się dziedziczy rodzinne umiłowanie po Matce i Babci!